-->


Ogłoszenia

I po lekkich czystkach.
Autorzy usunięci zostali tylko z linków, więc wystarczy kontakt w administracji, by ich przywrócić. ;)

20 sierpnia 2013

Ellewar

Ellewar
Urodził się około 200 lat temu w Srebrnym Lesie.
Rasa: Elf
Profesja: Poszukiwacz skarbów



 Ellewar ma świetne zadatki na zwiadowcę albo strażnika. Jego czuły słuch i bystry wzrok nawet wśród elfów budzi podziw. Do tego gdy chce potrafi się poruszać ciszej niż kot.  Ale Ellewar wybrał inna drogę. Wolał pracować dla siebie. Opuścił swych pobratymców i udał się na poszukiwanie przygód i złota. 
 Znalazł odpowiedniego nauczyciela, który pokazał mu jak przeżyć w ciemnych jaskiniach, unikać śmiertelnych pułapek, otworzyć dowolny zamek i odróżnić znaleziony artefakt z dawnych czasów od bezwartościowych śmieci, walających się pośród dawno zapomnianych pozostałości minionych czasów.
 Po zdaniu ostatecznego testu pożegnał się z swoim mistrzem i znów ruszył własną drogą. Szybko okazało się że jest mistrzem w tym co robi. A co robi? A no znajduje różne ruiny, pieczary i inne takie a potem wynosi z nich wartościowe rzeczy. I żadne potwory czy pułapki mu nie straszne. Potwory można ominąć a pułapki rozbroić. 
 Rzadko pracuje na zlecenie. Zazwyczaj sam się zapuszcza w takie miejsca i sam zgarnia łup. I choć mogłoby się wydawać że z czegoś takiego nie da się na dłuższą metę wyżyć, to elf jakoś nigdy na brak pieniędzy nie narzeka. Na ich nadmiar zresztą też.
 Zazwyczaj ubiera się dosyć skromnie. Jak wieśniak albo mieszczanin. Stara się nie rzucać w oczy swym ubiorem. 
 Nie ma swego domu ani rodziny. Idzie gdzie może znaleźć coś wartościowego a potem zostaje w okolicy jakiś czas by odpocząć po przygodach i nabrać sił do kolejnych. Można więc go spotkać niemal wszędzie... albo nigdzie jeśli postanowi ze twe towarzystwo jest mu niemile widziane.
 A jaki ma charakter? Cóż... To trzeba sprawdzić osobiście., ale wiedz ze nie jest zupełnie typowym elfem. W końcu ile z nich łazi po jaskiniach?

17 komentarzy:

  1. [Fakt. Elfy raczej nie przepadają za jaskiniami. ;p Ciebie też grzecznie witam na blogu i życzę dobrej zabawy. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Fajny pan :D I trochę go łączy z Revy. Ellewar rozbraja pułapki, omija potwory i zabiega sobie skarby... Revy rozbraja zamki, omija strażników i okrada bogatych, zbierając bogactwo dla siebie. Muszę mieć podobne zdolności :D
    Jakiś pomysł na wątek? Chcesz, aby się już znali? ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Einthale mogłaby się wystraszyć czegoś o zmierzchu, zabłąkać do lasu i natrafić do jakiejś ruiny, którą uznałaby za dobrą kryjówkę na noc. Tam mogłaby napotkać Ellewara szukającego artefaktów lub czegoś cennego, co ty na to? ]

    Einthale

    OdpowiedzUsuń
  4. [Mi pomysł odpowiada. Nawet zacznę, tylko powiedz mi... Chcesz opisać ich pierwsze spotkanie (z kradnięciem sakiewki ze starymi monetami) czy chcesz zacząć od drugiego, kiedy ostrzega ją przed wartownikami?]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Zgodnie z obietnicą - przybywam. Będę błagać o wątek. Możemy się spierać z wielkim problemem niechęci rasowej albo popatatajać szlakiem przetartym przez Gimliego i Legolasa. Daj znać, jak wolisz, to ja będę kombinować.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Pochodzenie to samo, więc czemu by nie znaleźć im wspólnego powiązania? Mogli się w końcu w nim poznać, kompletnym przypadkiem. I oczywiście chodź na wątek, pomęczę Cię : ) ]

    OdpowiedzUsuń
  7. - Słyszeliście go? - zwrócił się krasnolud do innych będących w środku. Odezwało się kilka rechoczących głosów. - Jerpena szuka - powtórzył i sam się zaśmiał, aż zagrzechotały pierścienie, którymi splatał brodę.
    - Przestańcie! - odezwał się inny głos, tym razem kobiecy. Po chwili drzwi otworzyły się szerzej i oczom elfa ukazała się okrągła, rumiana twarz krasnoludki. - Niepotrzebnie tak daleko szedłeś, nieboraku - powiedziała, biodrem przepychając tego, który pierwszy otworzył drzwi. - Jerpen pracuje w innej części miasta, łatwo stąd trafisz. Idziesz prosto, potem koło piekarni w lewo, znów prosto aż do jubilera, a potem w prawo przy domu z oknami w kształcie serc. I na samym rogu jest dom Jerpena, pukaj od razu do warsztatu.
    Kiedy elf odchodził od budynku gildii, usłyszał jeszcze niewyraźny pomruk "Ty zawsze musisz psuć najlepszą zabawę".
    - Nie pukać, wchodzić - rzucił jakiś czas później Jerpen, nie odrywając wzorku od rozłożonych na blacie wykresów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cały dzień błogo odpoczywała na swym łożu, które dla niej można było określić mianem królewskiego. Po uprzednich bataliach musiała nabrać na nowo sił, aby móc ponownie trudnić się do czarnej roboty. Jako najemnik sprawiała się całkiem dobrze, renomę wyrabiała w końcu od kilku dobrych lat. Niestety wciąż niektórzy mieli uprzedzenia do filigranowych kobiet, a pozory w tym przypadku naprawdę są mylące. Słysząc wrzawę jaka zrobiła się wraz z przybyciem nieznajomego elfa, rudowłosa postanowiła skorzystać z okazji wychylenia swych zacnych czterech liter z domu. Stara, drewniana chatka była dobrym schronieniem, acz wieczne ukrywanie się nie dałoby pozytywnych rezultatów. Wyszła na zewnątrz tuż przy progu wyciągając się leniwie po długim śnie. Spostrzegła postać Elfa, który sławił dobrą nowinę wszystkim ludziom. Ona jakoś na tego typu wyznania nie reagowała entuzjastycznie. Na ogół była podejrzliwa, chociaż elfy to lubujący przyrodę mali złośliwcy - nigdy nie stanowili zagrożenia przynajmniej dla niej, mimo co wolała zachować czujność.
    - Dzień dobry. - wydukała obojętnym tonem ilustrując przybysza spojrzeniem. Widocznie znał owe tereny skoro czuł się tu na tyle swobodnie, by rozmawiać z mieszkańcami. Usiadła na schodach swego domku i nie spuszczała z niego wzroku. Spodziewała się, że przybysz zwyczajnie zignoruje jej powitanie w takim chaosie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdziwił ją fakt, że drogi elf postanowił odpowiedzieć na zaczepkę. Wszakże nie spodziewała się dzisiaj ani towarzystwa ani też rozmowy. W miasteczku starała się pozostać anonimową, chociaż czasami podczas pełni zdarzyło jej się połknąć jedną z owieczek sąsiadów, którzy z owego faktu zadowoleni na pewno nie byli. Całe szczęście nikt nie zdawał sobie sprawy z kim przyszło im mieszkać. Naiwne istotki.
    - Mogłoby się znaleźć jedno wolne łóżko, aczkolwiek oczekuje wówczas porządnej zapłaty odgórnie. Nie zamierzam ugaszczać kogokolwiek z dobroci serca. Zwłaszcza, że możesz mi jeszcze zniszczyć chałupę. - dodała po krótkiej chwili i wygięła kąciki swych ust w jakże chytrym uśmieszku. Czy ona wszędzie szukała jakiegoś interesu? Być może. Poza tym gdyby tak przegoniła z hukiem owego towarzysza mogłaby potem być źle postrzegana, a tak tylko sobie zarobi. Przecież to nie grzech czyż nie? No dla niej na pewno nie. Posiadała kanapę w salonie, na której spokojnie będzie mógł się rozwalić strudzony wędrowiec, a ona w tym czasie ponownie rozpłynie się w objęciach Morfeusza.

    OdpowiedzUsuń
  10. Spojrzała na owy przedmiot, który przysunął pod jej nos. Na pierwszy rzut oka chciała to dosyć ostentacyjnie oraz arogancko skomentować, ale po wnikliwej analizie jej bystrych oczu stwierdziła, że ten zwyczajny talerz może być coś wart. No cóż najwyżej w przypływie furii rozszarpie mu konia, a potem jego jeżeli cokolwiek naruszy w tej "szlacheckiej" posiadłości.
    - Ta pierdoła nie rekompensuje mi całkowitego noclegu, ale niech Ci będzie. W końcu nie wypieprzę Cię przy całej zgrai gapiów.Tak możesz tego swojego konia tu przywiązać, ale nie ręczę, że dożyje jutra. Dziwne przypadki chodzą po ludziach. - odpowiedziała ściszonym tonem i otworzyła drzwi do swego domu, by ten mógł swobodnie do niego wejść. Wprawdzie nie był urządzony aż tak pięknie, ale czystość i prostota wydawała się Sori bardzo bliska. Elf mógł być całkowicie zadowolony z takiego obrotu sytuacji, przecież miał gdzie spać. Co do konia było gorzej, wprawdzie w Srebrnym lesie kręciło się wiele wygłodniałych bestii.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaprowadziła elfa do pokoju po czym usiadła na wygodnej, przyodzianej w koc kanapie. Poklepała owe miejsce w celu zaproszenia tu swego towarzysza. Mebel był dosyć komfortowy, powinien tryskać szczęściem, że nie śpi na podłodze.
    - Oto jest Twoje łoże, mam nadzieję, że zadowolony. - odpowiedziała siląc się na nikły uśmiech, a talerz po uprzednim uchwyceniu zanim to jeszcze usiadła, zdołała schować. Dziwnych przypadków było wiele, a czy ona lubiła straszyć? Owszem, ale w tym momencie w jej słowach dużo było prawdy, niestety momentami okropnej. Zastanawiała się cóż takiego może mu odpowiedzieć, acz nie trwało to długo.
    - Bydło jest tutaj rozszarpywane, konie zresztą czasami też, ale najpewniej znasz warunki w Srebrnym lesie i zdajesz sobie sprawę, że jest to na porządku dziennym. Inaczej nie zapuszczałbyś się aż tak głęboko. - ton iście beztroski jakoby fakty o których mówiła zdawały się być bezwartościowe. Póki co w wiosce zostało rozszarpanych kilka dzieci, acz była święcie przekonana, że to na pewno nie jej przyszło brać się za mięso ludzkie, jak już to w środku lasu, a nie własnej wiosce wystawiając się na podejrzenia. Najpewniej wieśniacy gdyby tylko mogli ową bestie spaliliby na stosie, zacofane

    OdpowiedzUsuń
  12. - Koń nie poradzi sobie z przerośniętą bestią - wymruczała pod nosem prędzej sama do siebie niźli swego towarzysza, a następnie ponownie przeniosła swój wzrok na elfa. Wyciągnął z torby suchy prowiant, który drogą Sori jedynie rozbawił. Wybuchła śmiechem, że taka majestatyczna rasa pozwala sobie na iście szlachetne posiłki. Ruszyła swój zacny tyłek do kuchni, która od samego salonu nie była odgrodzona żadną ścianą, więc mógł przyglądać się poczynaniom kobiety. Wyciągnęła z lodówki krwisty stek rzucając go do garnka stojącego tuż obok. Spojrzała wymownie na przybysza i wygięła swe usta w chytrym uśmieszku.
    - Jeżeli doprawdy masz ochotę to możesz sobie coś zrobić, ja na ogół jem wpół surowe, bo gotowanie nie jest moją najlepszą stroną. No chyba, że jesteś weganem i mięso to zło najgorsze na tym świecie, bo jakże można zabić biedne zwierze. - dodała sarkastycznym tonem, acz sam gest wydawał się doprawdy miły z jej strony. Mógł poczuć się wręcz wyróżniony, że rudowłosa w ten sposób postanowiła go ugościć, a wszystko za jeden pieprzony talerz. Świat schodzi na psy, definitywnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Na ogół jadam surowe, acz proszę bardzo droga wolna. Darmowy kucharz to niczym dar z nieba. - wymruczała szczerząc do niego swe kły. Ona nigdy nie zaznajomiła się z tak wytrawną sztuką. Gotowanie na zawsze pozostanie jej obce, chociaż nie wiem jak by próbowała. Otworzyła małą szafkę, gdzie znajdowała się mnóstwo wszelakich przypraw, które najpewniej miały już trochę czasu, bo zostały po poprzednim właścicielu. Natomiast ziemniaki znajdowały się w metalowym wiadrze, tuż przy jego nogach w szafce, na której ułożyła swą dłoń.
    - Masz tutaj przyprawy, a w tym miejscu ziemniaki. Róbta co chceta, tylko mi chałupy nie spal. - odpowiedziała całkowicie poważnie i ponownie skierowała się na kanapę, gdzie mogła w spokoju się rozsiąść. Elf miał zajęcie na długi wieczór, a ona tymczasowy spokój. Raczej nie spodziewała się, by mężczyzna był zdolny do ciekawsze rozmowy niźli krwawy stek w garnku. Ziewnęła przeciągle i odgarnęła do tyłu rude włosy, które uporczywie przeszkadzały jej w podziwianiu otoczenia. Musiała go w końcu pilnować, aby nic nie spieprzył.

    OdpowiedzUsuń
  14. Woń przyrządzanego jedzenia roznosiła się po całym mieszkaniu i przyjemnie drażniła zmysł węchu Sori, który zresztą był dosyć mocno wyostrzony. Kobiecie jak najbardziej na rękę było to, że elf zdołał coś z owych składników przyrządzić. Trochę czasu zajęło zanim danie stało gotowe, więc rudowłosa na chwilę się zdrzemnęła. Słysząc stwierdzenie swego towarzysza mimowolnie uniosła się i pochwyciła w dłoń talerz oraz sztućce. Posługiwała się zarówno nożem jak i widelcem, aczkolwiek zasiadła przy stole, gdzie mogła w spokoju zjeść podany posiłek. Rozkoszowała się każdym kęsem ciepłego jedzenia, które rzadko kiedy przychodziło jej jeść. Niestety dwie lewe ręce, żal pieniędzy wydawanych na posiłki przyprawiały ją czasami o przymieranie głodem. Pożywiła się następnie odkładając naczynia, by potem zabrać się za umycie ich.
    - Dziękuje bardzo. - odpowiedziała z nie lada zadowoleniem i przysiadła się do niego. Elf o dziwo nie był rozmowny, acz kobieta postanowiła nieco pociągnąć go za język.
    - Tak właściwie czemu zapuściłeś się aż tak głęboko w Srebrny Las? - spytała ilustrując go dokładnie wzrokiem.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Owszem wiem, że należy do elfów, acz zdarzają się wyjątki od reguły. Nie tylko ludzie odwiedzają te strony. - skomentowała ściszonym tonem przecież człowiekiem już zdecydowanie nie była, choć to w tym właśnie lesie została przemieniona, sponiewierana przez masywną bestię i odcięta od normalnego świata. Niektórzy rzucają jej podejrzliwe spojrzenia, ale stara się ignorować tego typu zachowania.
    - Tak mieszkam tu od urodzenia, a opuszczam miasto tylko w celach czysto zarobkowych kierując się do stolicy. Na ogół wolę przebywać w Srebrnym Lesie. - skomentowała obojętnym tonem i pozostawała wciąż w kontakcie wzrokowym ze swym rozmówcą. Za każdym razem, kiedy musiała udać się w daleką podróż do Mistas nie znosiła tego zbyt dobrze. Czasami zostawała tam nawet kilka miesięcy z racji zebrania jak największej ilości zleceń i wzbogacenia się. Musiała z czegoś żyć, a w tych okolicach mało było opłacalnej pracy. Być może przyjdzie jej zamieszkać w stolicy na stałe, choć nie wiadomo jakby zniosła tak obszerne miasto.

    OdpowiedzUsuń
  16. - Zgadzam się z tym, ja cieszę się, że pozostało jeszcze jedno miejsce, w którym czuje się jak w domu, choć spędzam tu zaledwie kilka tygodni łącznie w ciągu roku. - odpowiedziała tonem iście obojętnym, acz emocje i odczucia chowała głęboko w swym spaczonym umyśle. Nie obnosiła się tym ze społeczeństwem i chyba ten stan rzeczy należał do najlepszych.
    - No cóż pieniądze szybko się kończą, a trzeba za coś wyżyć. W tych stronach ciężko trudnić się w zawodzie, który przyniesie na tyle duże zarobki by wytrwać zwłaszcza srogie zimy. - spojrzała na niego przelotnie zastanawiając się czy już wcześniej nie przyszło im minąć się na drodze prowadzącej do Mistas. Chociaż znając życie pewnie nawet nie zwróciła na niego uwagi, mimo że dzieliło ich kilka metrów. Takie zwierze, co poradzisz.
    - Kłaść się możesz o której dusza zapragnie, ja niedługo też muszę wyruszyć, ale do stolicy, by nareszcie nieco zwiększyć swój budżet. - dodała na zakończenie, wyginając usta w nieco chytrym uśmieszku. O dziwo nie była już tak zmęczona jak kilka godzin temu, a wręcz pała werwą, mimo co wstała spoglądając na towarzysza.
    - Jeżeli chcesz mogę Cię już zostawić samego. - stwierdziła krótko oraz wyciągnęła się prostując kości.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie zamierzała dłużej zawracać głowy elfowi, więc postanowiła udać się do swego pokoju na spoczynek, a raczej marnowanie nocy na przemyślenia oraz tępe gapienie się w sufit. Jak pomyślała, tak też zrobiła i wylądowała na miękkiej pościeli w koszuli nocnej. Długi czas przyglądała się martwemu punktowi gdzieś w odległej przestrzeni po czym i ją również zmógł sen. Wilczyca nie należała do osób wstających rano, więc najpewniej nawet jeżeli elf zamierzał wyruszyć o świcie to nawet nie zdołają się pożegnać. Ona jedynie spała przyjemnie otulona puchową kołdrą, którą wielbiła jak na rzecz martwą. Sen? Dosyć spokojny, głowy nie zadręczały koszmary, a czas szybko mijał.

    OdpowiedzUsuń

Opowiadania