-->


Ogłoszenia

I po lekkich czystkach.
Autorzy usunięci zostali tylko z linków, więc wystarczy kontakt w administracji, by ich przywrócić. ;)

21 sierpnia 2013

Odpowiednia sakiewka wszystkie drzwi otworzy.

|  Anciol  |  Człowiek  |  lat  24  |  Mistas  |  Najemny  Łotrzyk  |

Nim zapada zmrok, włóczy się po ulicach, ogląda stragany na targowisku, gada z kupcami, zaczepia obcych, po czym znika na całe godziny w ciemnych zaułkach. Niektórzy mówią, że dziewczyna robi za reklamę jednego stoiska z bronią - rodzinny interes, siedzi tam zawsze kilku osiłków, pewnie braci, prędzej skorych do przywalenia klientowi w nos, niż wytłumaczenia jakie oręże posiadają. Za to ruda zawsze jest rozmowna, wtrąci swoje trzy grosze, rzuci żartem, byle by nie dojść do słowa chłopakom. Z drugiej strony, sąsiedni kupcy rzadko co widzieli by ta dziwna banda sprzedała cokolwiek, a nawet jeśli ktoś się nawinął, po chwili i tak odchodził z niezadowoleniem, gdyż wszelkie miecze jakie posiadali były źle wyrobione i tępe, a łuki krzywe i słabo naciągnięte.
Po zmierzchu odwiedza marniejsze części miasta - czym bardziej parszywe, tym lepsze. Noce spędza na  hulankach w karczmach, graniu w kości czy karty i obstawianiu który cieć wygra zawody w mordobiciu. Żyć nie umierać. Większe rozrywki jednak ma przy wykonywaniu pracy. Do zaoferowania ma szeroki wachlarz usług, jak pobicia, napady, drobne szwindle, szpiegowanie czy rabunki.
Niewiele można o niej powiedzieć, znają ją tylko ci, którzy znać powinni. Z obserwacji okolicznych włóczęgów i żebraków, wiadomo jedynie, że to wiecznie wesolutka panienka z dziwnym zwyczajem kradnięcia wszystkiego, cokolwiek leży w zasięgu jej wzroku. Późnymi porami można również wyczuć zapach gorzały ciągnący się za nią ogonem, że nawet zmarnowany przez życie opijus zatrzyma się na chwilę by głęboko wciągnąć powietrze, zupełnie niczym pies gończy. 

6 komentarzy:

  1. [Wyczuwam bratnią duszę!

    I masz 'piec gończy' :)]

    ~ Calaera

    OdpowiedzUsuń
  2. [Pójdę za ciosem w karczemnych wątkach - zacznę po powrocie do domu ;)]

    ~ Calaera

    OdpowiedzUsuń
  3. [Demon ze zwierzyńca pyta o wątek. Pomysłów nie ma niestety, ale chętnie zacznie.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Może być troszku ciężko z połączeniem jakoś tej dwójki, ale ale... Może w zameczku Freesi będzie organizowany bal, na którym Twoja najemniczka będzie miała coś ukraść? :)]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cieszę się :D Postaram się jako tako sytuację nakreślić, więc nie przeraź się, że wyjdzie troszkę długo.]
    Zlecenie Anciol dostała na ponoć niezwykle cenny, magiczny artefakt, który był prezentem na zaręczyny dla najmłodszej córki z rodu Aubertii, która niebawem już ślub miała brać z księciem z Ocllo… Perłowy diadem, spoczywać miał w jej komnacie. Także… złodziejaszka – według zdania jej zleceniodawcy, włamać tam się miała, pod koniec balu, gdy wszyscy będą na tyle pijani, że stracą już świadomość (a wiadomo jak się tego typu zabawy w wyższych sferach kończyły, prawda?) i zabrać z niej okrytą złotem i diamentami szkatułkę, która się gdzieś w owym pokoju przyszłej księżniczki się kryła. Tak… To weń znajdował się miał wątpliwej, magicznej mocy artefakt. Co nim było? Tego jej nie zdradzono.
    Sala balowa wyglądała przepięknie, baśniowo. Ściany i sufit pomieszczenia zapełniały kamienne, zdobione kryształami płaskorzeźby przedstawiające postacie dumnych książąt, ślicznych królewien i mężnych królów, którzy kiedykolwiek w pałacu urzędowali. Każde arcydzieło zdawało się ukazywać zarówno naturę, jak i najlepsze cechy urody poszczególnych monarchów, były niezwykle realistyczne, naturalne, a jednocześnie budziły respekt przebywających w sali osób. Posadzka na podłodze również skromna nie była – czerwona ze skomplikowanymi, pozłacanymi ozdobnikami łączącymi się w piękne wzory: kwiaty, pnącza, motyle - idealna wprost do tańca: nie za tępa, ale i niezbyt śliska. Oświetlenie wyjątkowo ogromnego pomieszczenia dawało niezwykły efekt, wszystkie lampy zdobione były kryształami, te niczym pryzmaty przechwytywało każdy, choćby nikły promyk światła rozbijając go na kilka mniejszych w kolorach tęczy. Nie było okien, tu zawsze trwała noc, zawsze trwał bal.
    Na podwyższeniu w owym pomieszczeniu ustawiła się orkiestra, każdy jej członek ubrany był w czerwono – złoty strój, muzycy dzierżyli przeróżne, równie wytworne jak i wszystko w owej sali instrumenty. Nie sposób byłoby je wszystkie wymienić. Tu muzyka nigdy nie milkła. Wszyscy członkowie owej malowniczej, różnorodnej orkiestry zdawał się nie myśleć o niczym co działo się wokół. Każdy dźwięk wydobywany przez niego był idealnie czysty, komponował się znakomicie z resztą grupy. Przed nimi wszystkimi stał dyrygent. Dłoń, której palce ujmowały czarną batutę zdawała się płynąć wraz z cudem jakie właśnie on i jego muzycy tworzyli. Tak idealnych utworów nie dało się inaczej nazwać. Kolejne grane przez nich melodie zdawały się płynąć z wnętrza tych wszystkich ludzi. Nie grali oni jednak dla siebie.
    W sali balowej panowało niesamowite poruszenie. Było tu mnóstwo ludzi wystrojonych w wytworne stroje galowe. Kobiety w sukniach – każda w równie pięknej, acz innej. Mężczyźni w strojach galowych, równie niepodobnych do siebie jak i suknie partnerek. Każda para tworzyła część idealnie zgranej, bardzo licznej grupy.
    Białowłosa piękność siedziała na ozdobnym, obitym aksamitami krześle, przy boku swego wybranka, który… Który cóż – pozostawiał wiele do życzenia. Wyglądał na zbyt chudego, na pewno nieprzystojnego – choć w jej wieki – policzki, nos, czoło, nawet podbródek zroszony miał nieprzyjemnymi dla oka pryszczami. I szczęściem – bal miał być maskowy, szczęściem nie całe jego oblicze zostało okazane… Bowiem przy swej lubej wyglądał co najmniej mizernie. Tańczyć co prawda potrafił – co pokazał już przy pierwszym tańcu, gdy wziął elfkę w ramiona – acz… Ona była niemalże ideałem. Od razu widać było, iż zwykłą, leśną elfką nie jest, że wywodzić się musi z wyzszych sfer. Nie dość bowiem iż na jej ciele nie było żadnego zadrapania, żadnej ryski… Do tego poruszała się jak najwybitniejsza z dam. Pozazdrościć mu mogli bracia, którzy zmuszeni byli za żony brać szlachcianki, których ciało najpiękniejszymi kształtami się nie charakteryzowało…
    Tak czy siak białowłosa ubrana była w złotą, pasującą do skrytych za niewielką maską oczu. Wyróżniała się więc w towarzystwie najwybitniejszych nawet, kobiecych sukien… Żadna inna bowiem złotem wysadzana nie była!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Freesia – bo tak na imię było świeżo przybyłej, przyszłej księżniczce – nie wyglądała na wielce urażoną, gdy jej narzeczony ruszył, by porozmawiać z osobami, które dopiero na bal przybyły. Ruszyła nawet posłusznie, u jego boku, by zapoznać się z ludzką kobietą i jej towarzyszem. Towarzyszem, którego najwidoczniej znał Simones – przyszły małżonek Aubertii.
      Bo… Zaiste, było tak. Obaj wychowali się na dworach, obaj przeżyli razem wiele dobrego, ale i.. złego niestety. Co objawiło się w zdradzie tego drugiego, towarzysza rudowłosej, który po namowach zleceniodawcy zdecydował się ją na bal wprowadzić, by umożliwić kradzież wcześniej wspomnianego artefaktu.

      [Nie miałam pojęcia, ze tu jest jakiś limit znaków. Chamstwo!]

      Usuń

Opowiadania