-->


Ogłoszenia

I po lekkich czystkach.
Autorzy usunięci zostali tylko z linków, więc wystarczy kontakt w administracji, by ich przywrócić. ;)

21 sierpnia 2013

Nadeszło bezszelestnie i zmieniło nas wszystkich.


Jerpen  Krungsson
Pszczółka
|84 lata | inżynier | awanturnik udomowiony|

Co naprawdę kryje się za ostatnią stroną opowieści? Czy ktokolwiek zgłębiał znaczenie słów "żyli długo i szczęśliwie"? W którą stronę udają się poszukiwacze przygód po tym, jak okryją się chwałą i sławą? Niektórzy wrócą szczęśliwie do domu, jednak co z tymi, którym dom odebrano albo porzucili go z własnej woli? Jeśli na kogoś w ostatniej scenie nie czeka żona na progu domu? Cały problem w tym, że z opowieściami jest tak, że one nigdy nie zaczynają się na pierwszej stronie i nie kończą na ostatniej. To, co działo się przed i to, co wydarzy się potem nie interesuje z reguły nikogo poza głównymi bohaterami. A dla nich ta najważniejsza część opowieści rozpoczyna się od tego, że patrzą po sobie nawzajem i orientują się, że nie mają nikogo bliższego, a przecież nie tak dawno byli zbieraniną obcych. Mają też worek złota, z którym nie wiedzą, co zrobić. Jeszcze tej nocy powtarzają słowa "razem, do końca" i znikają nim świt odkryje ich nieobecność. Mistas z odległego punktu na mapie przeistoczyło się w rzeczywiste miasto, gdzie ledwo kto słyszał o tej konkretnej bandzie awanturników. Podobni do nich musieli przewijać się przez Mistas na tyle często, że nikt już nie pytał o pochodzenie worka ze złotem. Wystarczyło na dom, wystarczyło na warsztat, trochę wciąż zostało, by zawsze istniała suma dzieląca ich od biedy. Topór zamieniony na cyrkiel, tarcza w zamian za węgielnicę - to już nie jest materiał na opowieści.

Say farewell to sadness and grief
Though long and hard the road may be
Jerpen bywa przezywany Pszczółką tylko przez najbliższych przyjaciół oraz w paru miastach na zachód i północ od Mistas. Przezwali go tak od pszczoły, którą ma w herbie swojego rodu o nazwie niewymawialnej dla kogokolwiek oprócz krasnoludów. Przezwali go tak od żółtej opończy, czarnej brody i czarnych spodni. Oraz - co najważniejsze - ostrego kolca na toporze, którym ukąsił Gilberta ze Skellige i tym samym doprowadził do porwania siostry. Ogoloną głowę na znak żałoby po Astrid po dziś dzień nosi Jerpen oraz jego brat Gorm Krungsson, zwany Czerwoną Pięścią. Krasnolud wzrost nadrabia donośnym głosem i silnym ramieniem. Chociaż spojrzenie szarych oczu zdradza duże doświadczenie życiowe, rozwinięta muskulatura jakby zaprzecza temu, co świadczą tatuaże na wygolonej w żałobie czaszce - przynależności do krasnoludzkiej gildii inżynierów. Jednakże zna się na tych wszystkich zapadkach, dźwigienkach i przekładniach. Ilekroć widzi się go przy pracy, której jest całkowicie oddany (bo on już tak ma, że albo przykłada się całym sobą albo wcale), ma się wrażenie, że praca - choć wykonana bez zarzutu i na najwyższym poziomie - nie jest tym, co chciałby robić do końca życia. To już taka przypadłość awanturników, że nigdzie nie umieją znaleźć sobie zajęcia. Nocami zaś tęsknią do kolejnych przygód, boją się ich i jednocześnie wiedzą, że to, co mają teraz jest zbyt cenne by ryzykować utratą. I tylko droga śni się awanturnikowi; droga, z której się nie wraca.


awanturnicy | relacje
 Kłaniam się nisko, zapraszam do wątków i powiązań. Byle szybko z powiązaniami, to się załapiecie do zakładki, co to ma na dniach powstać. Wątki lubię takie krasnoludzkie: konkretne, treściwe, bez lania wody. Lojalnie ostrzegam, że Jerpen jest tak krasnoludzkim krasnoludem, jakiego tylko możecie sobie wyobrazić. Głównie dlatego, że autorka jest dziewoją niewiastą, której nie dają grać mężczyznami na sesjach. Ach, ważny komunikat: róbcie dużo krasnoludów, założymy własną komunistyczną wioskę. I ten komunizm przetrwa, bo to będzie komunizm krasnoludów. 

8 komentarzy:

  1. [prowadziłam kiedyś Krasnoluda i wciąż mam niezwykły sentyment do tej rasy! Karim chce! Karim chce być nawet w bardzo dobrych relacjach z panem Krasnoludem! Może jakieś dawne wspólne misje i boje? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Pomimo legendarnego krasnoludzkiego podejścia do tematu higieny, Calaera może się z tego całego podekscytowania pojawieniem się krasnoluda na blogu, pozwolić posadzić na kolanach. I chętnie posłucha pytań o to, jak pozbyła się swojej brody, bo skoro jest taka piękna, to na pewno ma w sobie krew krasnoludzicy. Stereotypy są wszędzie, nawet w świecie elfów, wróżek i krasnoludów </3]

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno w Mistas nie działo się dobrze. Podobno, bo Karim nie odczuł niczego podobnego. Złoto wciąż dźwięcznie brzęczało w jego kieszeniach, a piękna karczmarka wciąż dolewała piwo. Żyć nie umierać. Doszły go jednak słuchy, że miejscowi rzemieślnicy zaczęli narzekać na znikające w dziwnych okolicznościach przedmioty. Tych drobnych nawet nie zauważali, ale gdy komuś giną trzy miecze i ręcznie wykuta tarcza, to znaczy że coś jednak jest nie tak w tym miejscu. Od razu wykluczył magię, bo przecież nikt nie stwierdził jej w tym miejscu od bardzo dawna. Powęszył więc, wysłał kilku swoich informatorów na cztery różne strony świata, po czym gdy tylko dowiedział się o spotkaniu w Karczmie, wkroczył do niej niczym król do swojego pałacu.
    - Załóżmy że jest ktoś, kto wie co dzieje sie z waszymi błyskotkami... Co robicie by przekonać go by wyjawił wam prawdę? - oparł się o o barowy blat, po czym spojrzał na nich z charakterystycznym dla siebie uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Jaka z Ciebie kreatywna pszczółka muszę powiedzieć. W takim razie zacznij, a ja wdrążę się w temat :)]

    OdpowiedzUsuń
  5. Elf oszalał! Każdy by tak pomyślał widząc elfa idącego w stronę gdzie, żyły głownie krasnoludy. Elf jednak miał swój powód. Potrzebował pomocy jednego z nich. Wiedział że będą niechętne ale nie miał zamiaru od razu się poddawać. W końcu jeśli chce zbadać ten kompleks to musi się do niego dostać a bez pomocy jakiegoś krasnoluda nie da rady.
    Ignorując zdziwione spojrzenia brodaczy i ich szepty pod nosem szedł w stronę domu, gdzie według jego informacji powinna znajdować się gildia inżynierów. Zapukał.
    Otworzył mu jakiś stary krasnolud.
    -Szpiczastouchy? Czego...
    Nim zdziwiony krasnolud zdołał dokończyć pytanie elf uśmiechnął się przyjaźnie i odpowiedział:
    -Szukam niejakiego Jerpena.. Jerpena...
    Spojrzał na przyniesione przez siebie kartki. na wierzchu jednej z nich miał nazwisko.
    -Jerpena Krungssona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Minionymi czasy młoda, energiczna wilczyca szukała łatwego zarobku. Jako najemnik często musiała podejmować się wyzwań, których poprzeczka była ustawiona doprawdy wysoko. Tym razem w Mistas postanowiła odnaleźć zajęcie idealne, pozwalające odsapnąć od starć. Jako że w mieście tym panowały zupełnie odmienne reguły, a mieszkańcy szczycili się swoimi podbojami, już pierwszego dnia zasłyszała w karczmie pewnego jej zdaniem bajkopisarza. Wszelakie opowieści tego typu zawsze wywoływały u niej mieszane uczucia, ponieważ większość społeczeństwa na siłę próbowało zaskarbić sobie sympatię oraz szacunek. Agnus najpewniej do takowych jednostek należał, aczkolwiek kto nie próbuje ten nic nie ma czyż nie? I tym właśnie tokiem rozumowania Sori znalazła się w wozie jadącym w stronę lasu. Zdezorientowana i niepewna łatwego zarobku przyglądała się uważnie okolicy, zdawała się nie budzić żadnych podejrzeń. Po pewnym czasie dojechali na miejsce, a zleceniodawca postanowił czym prędzej się ulotnić. Obrzuciła karcącym spojrzeniem ową skrzynie i prychnęła pod nosem.
    - Co to ma do kurwy nędzy być? - spytała rzecz jasna prędzej samą siebie niźli swych towarzyszy. Póki co nie uczyniła żadnego kroku. Najpierw próbowała pobieżnie ocenić jej rozmiary, a następnie upewnić się, czy tuż przed nimi nie ma żadnych pułapek. Wciągnęła głęboko powietrze do płuc z zamiarem rozpoznania jakiegoś znanego zapachu. Niestety wszystko poszło na marne, ponieważ nawet wyostrzone zmysły zdawały się w tej sytuacji zawodzić. Czemu ona się na to zgodziła? Czyste szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Elf nie przejął się śmiechem krasnoludów. Informacja okazała się błędna. Ale przynajmniej dowiedział się gdzie Jarpen mieszka. Wysłuchał krasnoludki a na koniec lekko się jej skłonił.
    -Dziękuje za pomoc. Życzę wszystkim miłego dnia i spokojnej pracy.
    Pewnie pomyśleli że stuknięty ale jego to nie obchodziło. Przyzwyczaił się do krasnoludzkich zachowań, ich niechęci do "szpiczastouchych" i nadmiernego zamiłowania do alkoholu. Ale elf nie skreślał nikogo tylko dlatego że był innej rasy. Wciąż w dobrym humorze przebył podaną mu drogę do pracowni poszukiwanego krasnoluda. Oby informacja o jego umiejętnościach okazała się jednak prawdziwa. Już miał zapukać gdy usłyszał by wejść bez pukania. Więc wszedł.
    -Witam. To pan jest Jorgen Krungsson? Bo jeśli tak to chciałbym z panem coś skonsultować. Oczywiście zapłacę.
    Wyciągnął spod pachy plik starych, pożółkłych kartek, na których były jakieś rysunki.

    OdpowiedzUsuń
  8. [I tu również byłabym wątkiem zainteresowana. ;D]

    OdpowiedzUsuń

Opowiadania